Czy rozmiar na metce sprawia że czujemy się duże?

09:29 Unknown 4 Comments

(fot.www.duzy-biust.pl)

 Zwykle zaczyna się od chęci kupienia nowego ciuszka ale może kończyć się na przygnębieniu. Buszując  po sklepach mamy jeden problem: jaki rozmiar na mnie pasuje?
Czasami bierzemy mniejszy, myśląc, że na pewno nie jesteśmy przecież aż tak duże. Nasz przekonanie jednak topnieje gdy już w przymierzalni kolejne spodnie nie chcą się dopiąć. Niektóre z nas z kolei podchodzą z bardziej pesymistycznym nastawieniem odruchowo sięgając po większe rozmiary. Dopiero w domu stwierdzają, że może powinny było chociaż spróbować mniejszego rozmiaru dla porównania. 

System metek segregujący kobiety i narzucający pewną formę ideału jest pod wieloma względami krzywdzący dla naszego samopoczucia. Kiedyś ubrania szyto na miarę a kobiety zazwyczaj nie znały swojego rozmiaru. Dopiero po wprowadzeniu masowej produkcji spotkano się z problemem dostosowania produktu do każdej kobiety. Jill Fields, autorka książki „’Fighting the Corsetless Evil’: Shaping Corests and Culture” sugeruję że piętnowanie metką zaczęło się od rozpoczęcia masowej sprzedaży gorsetów w XX wieku. Gorsety były sprzedawane w kategoriach : „korpulentna” , „przeciętna”  i  „smukła”. Niewątpliwie, wiele kobiet mogło czuć się dotkniętych przez oznaczenie ich sylwetki jako korpulentnej. 
Obecnie w sklepach rządzą dwa podziały rozmiarów  S M L XL oraz numeryczny. Podział na S i L jest najbardziej krzywdzący, zwłaszcza gdy musimy sięgać po produkty z metką X lub XXL. De facto określa nas to jako extra duże czyli bardziej niż przystoi. Rozmiary numerycznie podane typu 36, 38, 40 są mniej bolesne, gdyż nie wartościują tylko obiektywnie ustalają hierarchie. Ale mimo wszystko przyjęło się, głównie za sprawą ideałów narzuconych przez świat mody, że 38 to dobry rozmiar, 40 jest już duże a  34/6 to ideał. Tylko dlaczego mamy się godzić na taką kategoryzacje? Modelki mogą być  długo-nogie i niemiłosiernie smukłe ale przeważająca większość kobiet ma bardziej zaokrąglone kształty. Poza tym, są 3 powody dla których nie należy się porównywać do modelek. 1) To ich praca aby ładnie wyglądać, za to im płacą i one o to bardzo dbają. 2) Nie każda modelka jest piękna, to kwestia gustu. Jedni kochają Anje Rubik inni uważają że jest nieprzyzwoicie chuda. 3) Projektantom prościej uszyć coś co będzie pasowało na kobietę smukłą, do tego wielu męskich projektantów z założenia preferuję bardziej męską sylwetkę. 
Co można zrobić w takim razie aby system metek nie godził w żadną kobietę? Można zmienić sposób numeracji. Zamiast cyfr czy liter można by wprowadzić nazwy typu: Giselle, Scarlett, Marylin i Adele. Może gdybyśmy sięgały  po taką „Marylin” a nie 40 to czułybyśmy się seksowne a nie duże? 34 oznaczałaby Giselle, jedną z najbardziej cenionych modelek na świecie. A kto nie chciałby być jak utalentowana Adel czy uwodzicielska Scarlett Johansson? 
Na razie jest to utopijny pomysł, który należałoby jeszcze dopracować ale same możemy już dziś zacząć przez zmianę własnego nastawienia. Gdy następnym razem wybierzesz się na zakupy pomyśl sobie, że ta sukienka nie jest XL-ką tylko Adel-ką.  Duże, małe, okrągłe, płaskie, każda figura jest inna, ma swoje wady i zalety. Skupmy się więc na naszych zaletach i pokochajmy swoje kształty. Bo najbardziej seksowana u kobiety jest jej pewność siebie. 

4 komentarze:

  1. Świetny pomysł ze zmianą rozmiarówek na nazwiska znanych Pań ;) ciekawe czy mogłoby się to przyjąć...?
    "Kochanie przynieś mi Scarlet bo ta Marylin jest jednak za duża!" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda :) Taki pomysł może sprawiłby, że z mniejszym stresem chodziłybyśmy na zakupy :P

      Usuń
    2. Dziękuję, ale pomysł zaczerpnięty z artykuły Barbary Brownie "Would you rather be a 'Marylin' than a size 14?" dla the Guardian. (10.12.2013) ;)
      sama chętniej bym kupiła rozmiar "Scarlett" niż 38 np, :))

      Usuń
  2. Całkowicie ufałem doktorowi ADELEKE od czasu, gdy rozmawiałem z nim w okresie, gdy mój narzeczony opuścił mnie po 5 latach naszego związku, rozpoczął pracę nad zaklęciami na moim narzeczonym i dał mi tyle zapewnienia i gwarantował, że jedzie aby mój narzeczony stanął na nogi w ciągu zaledwie 24 godzin od rzucenia zaklęcia. Byłem tak pewny swojej pracy i tak jak powiedział na początku, mój narzeczony w końcu do mnie wrócił, tak, wrócił z całym sercem, Miłością, troską, emocjami i kwiatami, i teraz jest lepiej. Bez wahania poleciłbym tego potężnego rzucającego zaklęcia każdemu, kto potrzebuje pomocy .. kontakt: Dr ADELEKE na WhatsApp +27740386124 lub e-mail; aoba5019@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

A Ty co o tym sądzisz? Podziel się z nami swoją opinią.