Anoreksja i bulimia, czyli dwa bieguny tego samego piekła
(foto.diamond-diary.blog.pl) |
Anoreksja i bulimia - dwa słowa z którymi pewnie większość z nas zetknęła się w okresie dojrzewania. Można by pomyśleć, że problem ten dotyczy tylko nastoletnich dziewcząt, które w pogoni za wyidealizowaną, potraktowaną Photoshopem fotografią modelki lub aktorki na okładce pisma głodzą się i katują. Otóż nie sądzę. Śmiem twierdzić, że ten problem dotyczy także - toutes proportions gardées - kobiet i mężczyzn. Któż bowiem nie chciałby wyglądać jak Justyna Pochanke (TVN) czy Piotr Kraśko (TVP 1), by ograniczyć się tylko do naszego podwórka?
Tymczasem niewiele osób zdaje sobie sprawę, że kamery i montażyści potrafią zdziałać cuda. Ba, nawet nad tym się nie zastanawia, wcielając w życie kolejne drakońskie diety.
Anoreksja pochodzi z języka greckiego i oznacza tyle, co „wstręt do jedzenia”. Jest spowodowana presją otoczenia lansującego ideał szczupłej (wręcz chudej) kobiety. Nie wszyscy jednak dostrzegają że jest to jednostka chorobowa, podobnie jak tężec czy grypa.
Przyjmuje się, że jest to problem wieku dojrzewania, jednak anoreksja potrafi również trafić się dojrzałym kobietom. I co ciekwe pojawienie się tej choroby w późniejszym wieku może mieć poważniejsze skutki.
- Moja mama Jackie umarła ponad dwa lata temu, w wieku 56 lat, po dekadach autodestrukcji – opowiada dwudziestokilkuletnia Marianna na łamach The Daily Mail. – Wiem na pewno, że mnie kochała. Jednak czasami trudno uwierzyć w takie zapewnienia od osoby, która woli umrzeć niż przytyć choćby kilogram.
Specjaliści alarmują, iż coraz więcej dorosłych kobiet zapada na tę chorobę – Jeszcze trzy lata temu kobiety po czterdziestce stanowiły jedynie 13 procent chorych na anoreksję – mówi dr Joel Jahraus, dyrektor Eating Disorders Institute w Methodist Hospital w Minneapolis. – Dziś stanowią one 38 proc. Nasza najstarsza pacjentka ma 68 lat.
Jak widać z powyższego cytatu, anoreksja dopadła matkę Marianne w wieku lat pięćdziesięciu sześciu – kiedy teoretycznie powinna już mieć za sobą problemy okresu dojrzewania. Dzieje się tak dlatego że czują presję społeczną, by być szczupłe i wysportowane, ponieważ np. wzięły akurat rozwód, a dzieci niedawno wyfrunęły z gniazda.
Z kolei bulimia – kto zrozumie, że czterdziestolatka zjada na raz dwa budynie, siedem pączków i tyleż samo rurek z kremem, po czym popija to litrem wody? Pokolenie kobiet które wychowano w poczuciu, że są Supermenkami – płaci teraz za to cenę.
– Z roku na rok kobiety koło trzydziestki to coraz liczniejsza grupa pacjentek – mówi Magda Małkiewicz-Borkowska z przychodni Mabor w Warszawie, która leczy zaburzenia odżywiania od ponad 20 lat. – Przyczyn jest kilka. Choroba nagłośniona przez media jest łatwiej przez kobiety rozpoznawana, zmniejsza się stygmatyzacja związana z wizytą u psychologa czy terapeuty. Poza tym dorosłe kobiety są bardziej siebie świadome, łatwiej przyznają, że coś jest nie tak, i chcą się leczyć. W przeciwieństwie do nastoletnich anorektyczek nie idealizują choroby. Przeciwnie, są nią udręczone.
„Mogę być tylko chuda, albo żadna. Chuda, albo żadna. I nie ma w tym nic interesującego. To puste, głupie i wstydzę się tego” – pisze w blogu Aghi.
Wbrew temu co się sądzi nie ma żadnego genu bulimii ani anoreksji. To raczej wrodzona słabość.
– Tu nie chodzi o zwykły głód – tłumaczy Magda Małkiewicz-Borkowska. – To głód psychiczny, który przekształca się w głód fizyczny. Głód i obżarstwo to objawy czegoś nie do końca uświadamianego. Psychiczne problemy przetłumaczone na język ciała. Bulimiczka nie mówi: jestem głodna, tylko: muszę coś zjeść. I tym, co wówczas czuje, jest absolutny przymus.
Jak widać, przyczyny leżą w psychice kobiety. Czy można coś z tym zrobić? Nie sądzę.
autor: Michał Jaśkiewicz
Bardzo interesujący artykuł
OdpowiedzUsuńBardzo miło jest to czytać :) Dziękuję w imieniu zaspołu i zapraszam do dalszego czytania naszych artykułów :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! - Autor
Usuń