Facet przy porodzie
(ot.www.kobieceprawdy.pl) |
Czy obecność taty przy porodzie pomaga w porodzie? Czy to
jest wsparciem, czy niepotrzebnym zamieszaniem?
Nasze babki rodziły często w domu, poród odbierała akuszerka
lub „baba” która była kimś na wzór znachorki. Nasze mamy rodziły w szpitalach,
gdzie przy porodzie nie był obecny ojciec dziecka, dostawały nas tylko do
karmienia w określonych porach i zabierano nas do sali gdzie stały łóżeczka z
niemowlakami.
Przyszła do nas moda na porody rodzinne, przecinanie
pępowiny i uczestnictwo ojca dziecka przez całą akcję porodową. Powstały jak grzyby po deszczu szkoły
rodzenia, moda na robienie zdjęć niemowlakowi tuż po porodzie, informowanie o
narodzinach na portalach społecznościowych, itp.
Decyzja o porodzie rodzinnym powinna być przemyślana i
podjęta wspólnie, nie możemy jej wymóc na ojcu dziecka, kierować się modą czy
opiniami koleżanek. Pamiętajmy że nie jeden „chłop jak dąb” robi się blady,
mdleje na widok krwi czy igły i strzykawki, i wtedy nie wiadomo na kim się
skupić na rodzącej czy za nogi wyciągać delikwenta na korytarz. Uszanujmy to że
nasz partner może mieć opory psychiczne i estetyczne. Patrzenie na wysiłek
ukochanej która cierpi przy porodzie, krzyczy, jęczy z bólu i ma ochotę pogryźć
wszystkich może wywołać u mężczyzny poczucie winy że zrobił jej krzywdę i
spowodować lęk przed zbliżeniem się do partnerki. Kobieta też może odmówić partnerowi udziału
przy porodzie i też ją trzeba zrozumieć i uszanować jej zdanie. Owszem świadoma decyzja – rodzimy razem –
podbuduje rodzącą, wsparcie psychiczne i fizyczne da jej poczucie
bezpieczeństwa, a trzymanie za rękę jest
czymś co trudno opisać słowami. My
rodziliśmy razem, i decyzja o tym zapadła
na kilka tygodni przed porodem, pomoc partnera była dla mnie dużym
wsparciem i pomocą przy narodzinach naszego uparciuszka.
Nie róbmy ojcu dziecka wyrzutów że czekał pod drzwiami Sali
porodowej i przyszedł tylko przeciąć pępowinę, albo i nie. Nie zostawił
rodzącej nie opuścił jej bo mdlejąc i tak to zrobi wywołując niepotrzebne zamieszanie. Trzeba to zrozumieć. Ja nie miała bym
pretensji gdybym usłyszała – nie to nie dla mnie, wybacz. A i tak wiedziała bym
że przejęty, blady facet pod drzwiami sali jest ze mną myślami. Nie wszyscy
Panowie sprawdzą się w roli akuszerki, wybaczmy to ze zrozumieniem a nie
wyrzutem sumienia.
0 komentarze:
A Ty co o tym sądzisz? Podziel się z nami swoją opinią.