Ku chwale muszego żywota

18:40 Unknown 0 Comments

(fot. www.dallascourier.com )


Siedzę w kawiarni. W sklepie obok kupilam jogurt z musli i mam zamiar go zjeść. U kelnerki zamówiłam herbatę, bo trzecia kawa nie pozwoliłaby mi spać do jutra. 


Płatki- tak, do jogurtu dołączone są płatki. Mieszam i powoli, łyżeczka po lyżeczce całe 111 kalorii ląduje w moim żołądku. W sklepie zakupiłam też różowy zeszyt z zielonymi marginesami i niezawodny czarny długopis marki BIC. Postanawiam pisać. Piszę z zapartym tchem, kubeczek po jogurcie z resztkami jego opakowania stoi z boku. Przyleciała mucha. Inna od zwykłych much, brązowa, zmęczona życiem. Siada na brzegu opakowania po jogurcie i resztkami sił próbuje spijać pozostałości po jogurcie z brzeżków pojemnika. Dopiero teraz zauważam , że jej tylnie nóżki... ciągnie je bezwładnie za sobą. Obserwuję ją chwilę, jeszcze próbuje, jeszcze się podrywa i przez chwilę walczy z szybą. W końcu nie starcza jej już sił, przylatuje i siada na kawałku opakowania nie zanurzonym w jogurcie. Odchodzi, powoli. Prawie się nie rusza. Umiera powoli, a ja się przyglądam, bo jak pomóc musze?
Ona pomogła mi wyrwać się z letargu, życie jest takie krótkie i kruche.Trzeba żyć pelną piersią, umrzeć w szczęściu.
Patrzę na muchę- chyba to wyczuła- chciała odejść sama. Poderwala się i odleciała. Tyle ją widziałam. Umrze w samotności, po muszemu. Odejdzie do muszego nieba. Mam nadzieje, że miała szczęśliwe musze życie...

0 komentarze:

A Ty co o tym sądzisz? Podziel się z nami swoją opinią.