Z seksem do ślubu... albo i nie
(fot. vargasinside.com) |
Przyczyny mogą być wielorakie. Seksuolodzy u podłoża niechęci wobec seksu podają wiele przyczyn-lęk przed ciążą, brak akceptacji własnego ciała, stres. Powodem awersji wobec tego aktu bywają także traumatyczne doświadczenia z przeszłości, takie jak gwałt czy molestowanie, światopogląd, religia, problemy zdrowotne, niskie libido, chęć ukrycia orientacji seksualnej albo zdrada.
Kiedyś małżeństwa były aranżowane przez rodziny, swatów. W grę wchodziły pieniądze, koligacje, ba czasem od małżeństwa zależało dobro całego kraju- były gwarantem pokoju.
Nie było mowy o odmowie, porwaniach, ucieczkach w dniu ślubu. Współmałżonka często widziało się dopiero w dniu ślubu, ewentualnie na portretach, które nie koniecznie oddawały prawdę. W takich sytuacjach albo wybuchało uczucie, albo rozczarowanie, co powodowało że żyli jak król i królowa, ale w osobnych pałacach, a jeśli chodziło do zbliżeń intymnych to kierowano się przedłużeniem rodu, a nie uczuciem. W tamtych czasach popularne były nałożnice- które to często otrzymywały więcej uczucia niż poślubiona żona.
Czy dziś w czasach tak szalonych, gdzie sex jest traktowany jak „towar” czy „usługa” zdarzają się małżeństwa, w których brakuje seksu?
Odpowiedź jest prosta- tak. Są takie małżeństwa i związki, w których brakuje tego elementu. Czasami są wynikiem wspólnie podjętej decyzji, gdzie łóżko służy do spania, czasami przytulania, rozmowy, a czasami staje się areną załamania, płaczu i awantur, bo jedno z małżonków chce złamać przyjęte zasady, a druga połowa kategorycznie to odrzuca.
Zdarzają się też przypadki, kiedy On lub Ona zawierając małżeństwo chcą mieć „alibi” na swoją orientację seksualną i nagle po ślubie jak za dotknięciem magicznej różdżki zanika zainteresowanie współmałżonkiem, mając przykrywkę, udają żonę/męża nawet mają potomstwo, ale i tak prowadzą podwójne życie żyjąc w kłamstwie.
Niektóre osoby mają za sobą różne traumy - gwałt, molestowanie, traumatyczny „pierwszy raz”, stają się wycofane, zimne i niedostępne, ale „zmuszają” się do małżeństwa, licząc że to zabije złe wspomnienia i zaznają normalnego życia. Często też pod presją rodziny, która być może nie wie o przeszłości i problemach. Niestety takie postępowanie jest krzywdzące dla drugiej strony o tym się nie rozmawia, nie mówi, nie próbuje się coś zmienić, i póki osoby z takimi problemami nie ułożą ich sobie, nie przepracują na terapii takim postępowaniem tylko pogłębiają swoją traumę.
Zdarza się że u kobiet po ciąży spada libido, mają żal do męża za ból, rozstępy i nadwagę. Ale i bez zmian spowodowanych ciążą mamy też często kompleksy na punkcie swojego ciała – obawiają się wyśmiania, odrzucenia i pogardy.
Strach przed zbliżeniem spowodowany też może być medycznymi problemami, takimi jak patologiczna budowa narządów rodnych, co wywołuje ból bądź niemożność współżycia.
Często zdarza się tak że po udanych latach seksu następuje znudzenie, zmienia się nam pogląd na życie, liczy się praca, termin kolejnej raty za mieszkanie, pieniądze na wakacje, żyjemy życiem naszych dzieci, zadeptujemy swoje uczucia, po mechanicznym, wymuszonym seksie. Zapominamy o sobie, o potrzebach, intymności, bliskości to bardzo smutne i niestety prawdziwe.
Nasuwa się pytanie, czy warto tak żyć, czy warto drugiej osobie tak zmieniać życie. Ale jeśli dwoje ludzi świadomie zdecyduje się na życie w „czystości” nieposiadanie potomstwa, i to wyjdzie od obojga, a nie zostanie narzucone przez jedną osobę w związku to jest to do zaakceptowania. Natomiast nie rozumiem ludzi, którzy udają, ukrywają, zwodzą i prowadzą podwójne życie po to, tylko żeby przed innymi rodziną, znajomymi zachować pozory „normalności”. Tylko nikt się nie zastanawia jak to bardzo dotyka partnera, który z ufnością i zaangażowaniem tworzy związek, rodzinę i nagle dowiaduje się że mąż ma „kolegę” albo żona „przyjaciółkę”. Takie wieści wywołują olbrzymi szok, ciągłe pytania co ze mną nie tak, dlaczego ja itp. Obwinianie się za coś co nie jest wynikiem naszego działania.
Kochać to nie wszystko, trzeba też rozumieć drugą osobę, nie udawać tylko rozmawiać, otworzyć się, a nie uciekać od odpowiedzialności – to nie mój problem to twój problem bo nie potrafisz mnie zaakceptować – łatwiej jest, kiedy mówimy o swoich obawach, problemach, jeśli będzie ktoś mądry to wysłucha, zrozumie i zaakceptuje stan rzeczy oddając nam siebie na ołtarzu wspólnego życia. Okłamywanie kogoś, unikanie odpowiedzi jest dla mnie niewybaczalne, ale wynika to z tego że nadal seks dla wielu jest zakazanym tabu, wolą tkwić w swojej niewiedzy, dokonują wyboru świadomie bądź nie, ale to i tak nie jest w porządku dla drugiej strony, kiedy o wszystkim dowiaduje się po ślubie, bo akt małżeństwa to nie kajdanki, którymi można przykuć kogoś do siebie.
autor: Monika Majewska
hej, bardzo dobrze czyta się tą Panią, oby więcej i więcej pisała
OdpowiedzUsuńBardzo nas to cieszy :)
UsuńFaktycznie super się czyta
OdpowiedzUsuń